Czego się nie robi dla mężczyzn…

Jedną z tegorocznych propozycji na licytację dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy stały się bransolety dla Panów 🙂Założenie projektu było takie samo, jak w przypadku bransolet z charmsami: każda z osób biorących udział miała do wykonania element według ogólnego schematu. Te elementy nie miały być jednak zawieszkami, a nakładkami nasuwanymi na rzemienie. Tak wyglądał pierwotny schemat, który opracowałam jako wytyczne do wykonania poszczególnych fragmentów bransolet:
Po pewnym czasie gotowe elementy, przygotowane w pracowniach kilku Biżuteryjek i jednego Biżuteryjka 😉 zaczęły spływać do mnie z całego kraju 🙂 Plecione z maleńkich koralików, lutowane ze srebra i mosiądzu, ulepione z glinki brązu, a do tego ręcznie zdobione pasy skóry i skórzane rzemienie oraz wykończenia rzemieni od nieocenionej Kasi 🙂
Kiedy wszystkie znalazły się u mnie, nadszedł czas na segregację. Planowane były dwie bransolety: w czerni ze srebrem oraz w brązie z odcieniami złota.
Na pierwszy ogień poszło srebro. Zaczęłam od przymierzania, przekładania, nawlekania na rzemienie w tę i z powrotem: Mając gotowe ułożenie, zabrałam się za wykonanie elementów spinających rzemienie w całość. Najpierw zlutowałam ze sobą łączniki z dużych srebrnych ogniw:
Potem połączyłam je z rzemieniami za pomocą malutkich ogniwek:
A kiedy całość była już spięta, zabrałam się za dopasowywanie karabińczyka na zapięcie. Niestety żaden z tych, które miałam u siebie, nie spełniał swojego zadania, ani moich oczekiwań. Dlatego postanowiłam wykonać zapięcie własnoręcznie 🙂
Najpierw zlutowałam ze sobą podstawowe elementy z kawałków srebrnego drutu:
Potem wygładziłam je pilnikami, oszlifowałam papierem ściernym i wygięłam szczypcami, nadając pożądany kształt:
Zostało jeszcze kolejne szlifowanie, polerowanie, kwaszenie, oksydowanie, jeszcze jedno polerowanie i efekt końcowy zaprezentował się tak 🙂
Przygotowania do wykonania bransolety brązowej rozpoczęły się bardzo podobnie, czyli od przymierzania, przekładania, przesuwania i zamiany elementów miejscami:
Następnie zasiadłam do lutowania zapięcia. Postanowiłam zrobić je jednak trochę inaczej, mianowicie zapinane na zatrzask pojedynczy, zamiast potrójny. Wykonałam kilka różnych wersji zapięcia, wycinając je z mosiężnej blachy, ale żadna z nich mnie do końca nie satysfakcjonowała:
Dlatego postanowiłam powrócić do pierwotnego pomysłu, czyli zatrzasku potrójnego. Po raz kolejny wycięłam potrzebne fragmenty z mosiężnej blachy, opiłowałam i wypolerowałam pilnikami, po czym zabrałam się za lutowanie.
Czwarta wersja jednego zapięcia to jednak było za mało przygód, jak na tę bransoletę 😉 Udało mi się zlutować jedynie ogniwkowe łączniki, po czym skończył mi się zapas gazu do palnika. O godzinie 21… Wsiadłam więc do auta i w desperacji objechałam wszystkie okoliczne markety budowlane (które oczywiście były już zamknięte) i niebudowlane oraz kilka stacji benzynowych (tylko po to, żeby dowiedzieć się, że nie prowadzą gazu do zapalniczek…). Przy okazji źle zjechałam z jednego zjazdu (korzystam z niego nie pierwszy raz ;)) i wyleciałam na autostradę w kierunku OD Poznania… Zrobiłam jakieś 30km ekstra, zanim wreszcie udało mi się wrócić do domu. Usiadłam w końcu do komputera, przeszperałam internet i znalazłam sklep, w którym mogłam zaopatrzyć się w gaz. Niestety dopiero rano. A żeby było ciekawiej, sklep znajduje się jakieś 50m od mojego mieszkania… 😀
Zaopatrzona w odpowiedni zapas gazu, zakupiony od przemiłego sprzedawcy (serdecznie Pana pozdrawiam ;)), mogłam wreszcie usiąść do pracy 🙂
Zlutowałam ze sobą wycięte wcześniej elementy blachy i odpowiednio ukształtowałam:
Po czym połączyłam bransoletę w całość za pomocą plecionki chainmaille z mosiężnych ogniw:
Tutaj czekała mnie powtórka z rozrywki, czyli szlifowanie, polerowanie, kwaszenie, oksydowanie, jeszcze jedno polerowanie i oto efekt moich zmagań:
Tym sposobem, dzięki pracy rąk kilkunastu osób, godzinom spędzonym w swoich pracowniach, z mniejszymi i większymi przygodami 😉 powstały nasze bransolety męskie 🙂 A ja mogę jedynie podziękować za niezwykłą przygodę, jaką był udział w tym projekcie i zachęcić do licytacji MĘSKIEJ SPRAWY!
Olga Bogucewicz – Moccate
Olga, genialne te zapięcia. Brązowa bransoletka totalnie skradła moje serce! 🙂
bombowe!! szkoda, że mój mąż nie nosi biżuterii 🙂
Świetnie wyszła ta „Męska Sprawa”. Bransoletki wyglądają rewelacyjnie a jeszcze lepiej wyglądać będą na męskich rękach. Brawo
Kryma ma rację! Bransoletki i zapięcia wyszły ekstra, a i mojemu sercu bliżej do brązów niż do czerni 🙂
Ciekawe, co na to panowie…. 🙂
Łuhu! Było z tym roboty, ale efekt – MEGA!
Tę brązową to bym sama z chęcią ponosiła! 🙂
BRAWO, dziewczyny! 🙂
Podziwiałam na fanpageu FB. Ale tutaj widoczny jest heroizm 🙂 Olgi, choć tak pięknie pomiędzy wierszami ukryła „pot, krew i łzy” :)Bransolety są absolutnie i prawdziwie Męskie!( choć kilka z nas – kobietek uzna, że ponosiłyby je z dumą 🙂 Są cudowne w każdym, z pieczołowitością wykonanym elemencie. I cudowne poprzez ich architekturę i geniusz zapięcia !!!
No zapięcia zmiatają zwłaszcza 🙂 Prawda! 🙂
Bardzo podobają mi się te męskie bransolety… Wszyscy się napracowali.. Podobają mi się zapięcia, które wykombinowałaś 🙂
PS. Wiesz, że mam w domu ze 3 gazy do zapalniczek? Zakupione do palnika do creme brulee przez pomyłkę w ilości zdecydowanie ponad moje potrzeby.. Kto wie, czy tą autostradą nie pojechałaś OD Poznania akurat w moją stronę 😀
No niestety, w stronę Świecka poleciałam z Leroy Merlin w Komornikach 😉 Ale w razie czego, będę pamiętać 😀
Kochana, to przejeżdżałaś raptem kilka km od mojego domu 😛 Los pewnie wiedział o tym gazie w mojej spiżarni, ale nie wiedział, że Ty nie wiesz… 😀
To teraz już będę wiedzieć 😀
Sama bym chętnie takie nosiła 🙂 Są piękne!
Oj fenomenalne są,będą mocno licytowane!No i o to chodzi 😀
Wspaniała robota!
Męska? Zwał jak zwał, ale nosiłabym chętnie!
są bombastyczne! bardzo chętnie bym zobaczyła takie na nadgarstkach mojego mężczyzny! 😀
Świetne, sama bym taką nosiła. 🙂
Bombastyczne :)!
superowo, aż dech zaparło 🙂
Olga pokłony dla Ciebie za dopięcie sprawy…są dzięki Twojemu wkładowi są BOSKIE!! Panowie teraz do dzieła!!
super sprawa! superowe te zapięcia!
Olga- bez Ciebie te bransy nie wyszłyby tak odlotowo! <3 A jak następnym razem polecisz autostradą na Wa-wę to nie wracaj, tylko wal do zjazdu Grodzisk Maz.-Błonie 😛
Dorota, na Świecko akurat wyleciałam z Komornik 😀 Nie w tę stronę do Ciebie 😉
Wow! Genialnie wyszedl ten meski projekt! 🙂
O matko.. zostałem Biżuteryjkiem!
Tak więc, no tego, tam, ten ….. Dzięki.
Olga wykonałaś naprawdę kawał dobrej roboty i dzięki niej nasze elementy tworzą wspaniałą całość.
Haha, Robert – człowiek nie zna dnia ani godziny! 😀
I na dodatek nie ma odwrotu! 🙂
Bransy są cudne i wiem, że nie jeden facet zgarnął by je bez zastanowienia! Szacun Olga!! Twoje zapięcia dopełniły całości naszych elementów 🙂
Olga, tak naprawdę my pokroiliśmy po jednym, najwyżej po dwa ogórki, a Ty zrobiłaś całą imprezę razem ze swojską kiełbasą i nalewkami 🙂 Obie męskie bransolety są dzięki Tobie rewelacyjne!!!