Tag Archives: Art Clay

Niedzielny spacer po łódzkiej secesji – Pod Jabłoniami
Po raz ostatni zapraszam Was na spacer śladami łódzkiej secesji….spacer zaklęty w naszyjniku „Pod Jabłoniami”.

Baśń o sowie czyli wędrówki naszej sówki
Widzieliście już kolejne etapy powstawania naszego Wędrasia, teraz nadszedł czas na podsumowanie i pierwszą prezentację 🙂 .

Pod jabłoniami – łódzka secesja w naszyjniku
Jako mieszkanka Łodzi, zakochana w swoim mieście, wpadłam na pomysł stworzenia projektu inspirowanego moim miastem, a konkretniej jego architekturą. W Łodzi mamy piękne budynki z okresu secesji, w tym jeden z najpiękniejszych secesyjnych budynków na skalę europejską – willę „Pod jabłoniami” i to ona właśnie stała się podstawową inspiracją dla naszego projektu.

To już jest koniec! – przystanek VII i VIII
Kawał dobrej roboty! Wędraś prawie gotowy, już widać z całą pewnością, że będzie pięknym naszyjnikiem 🙂 . Jednak czegoś ważnego jeszcze mu brakuje… To “coś” znajdzie w pracowniach dwóch zdolnych Biżuteryjek – Kornelii Kubinowskiej i Marceli Krukowieckiej.

Nocny ogród – szafirowe niebo nad srebrnym ogrodem
Nocny Ogród to trzeci i ostatni naszyjnik, który miałam przyjemność koordynować. Tym razem do współpracy zaprosiłam Biżuteryjki, które tworzą niesamowite mini rzeźby ze srebrnej glinki Art Clay.

Sowa w Krakowie – przystanek V i VI
Po wizytach u Uli, Sylwii, Marty i Ani nasza sówka pięknie się prezentuje pośród listowia, a grzybki dodatkowo podkreślają leśny charakter całego naszyjnika. Kierunek tworzenia został już wytyczony, ale czy to ułatwi zadanie kolejnym twórcom? Zobaczmy co się stało z naszym Wędrasiem w krakowskich pracowniach 🙂 .

Sowa frunie dalej – przystanek III i IV
W ostatnim wpisie towarzyszyliśmy narodzinom sówki w pracowni Uli. Zajrzeliśmy też do Sylwii, która otoczyła ptaszynę gałązką bzu z kroplami zieleni. Dziś nadeszła pora, byśmy poznali dalsze losy naszego wędrującego naszyjnika.
Co dalej? Dalej, nasi mili, przyszła pora na odwiedziny u Marty Norenberg…

Srebrny wędraś – przystanek I i II
„Udział w tworzeniu wędrujących naszyjników jest wyjątkowym doznaniem. Zawsze wtedy towarzyszy mi uczucie niepewności (czy nie zepsuję efektu pracy innych uczestników), ale także przemiła ekscytacja i radość wspólnej pracy z niesamowitymi twórcami.

Walka z czasem
Na swoją kolej pracy przy naszyjniku, przyszło mi czekać dość długo. Ale i ja w końcu się doczekałam 🙂

Tiamat w Beskidach :)
Jest wieczór, ciepły, przyjemny…
Podczas pisania dla Was tej notki, kot cały czas przeszkadza mi przechadzając się po klawiaturze.