Srebrny wędraś – przystanek I i II

Udział w tworzeniu wędrujących naszyjników jest wyjątkowym doznaniem. Zawsze wtedy towarzyszy mi uczucie niepewności (czy nie zepsuję efektu pracy innych uczestników), ale także przemiła ekscytacja i radość wspólnej pracy z niesamowitymi twórcami.

Praca przy tegorocznym naszyjniku ma dla mnie jeszcze jedno dodatkowe znaczenie. Znałam Pana Stasia, jubilera, któremu bardzo podobała się akcja „Biżuteryjki dla WOŚP”. Miał wielką chęć wziąć w niej udział, zwłaszcza w tworzeniu wędrującego naszyjnika. Wspierał Biżuteryjki innymi pracami, niekoniecznie oficjalnie, ale do „Wędrasia” zapisać się nie zdążył, ponieważ odszedł przedwcześnie.

Jego córka zrobiła coś wyjątkowego. Wzięła kamienie z pracowni taty oraz wykonane przez niego okucia do bursztynów. Zgłosiła się do koordynowania projektu tegorocznego naszyjnika, właśnie po to, aby tato niejako wziął udział w tworzeniu ☺. Mnie to bardzo wzrusza i cieszę się, że takie rzeczy się dzieją. Oczywiście Pan Stasiek towarzyszył mi w pracowni, gdy młotkowałam sowę, bo o nim myślałam” – tak zaczyna swoją opowieść Ula, pierwsza z uczestniczek tego wyjątkowego projektu.

A dlaczego sowa? Z założenia wstępnego miał powstać naszyjnik leśny. A jak las to rośliny i zwierzęta. A jak zwierzęta, to nie mogło zabraknąć tej najmądrzejszej, czyli dostojnej SOWY 🙂

Przystanek I

Sowę wykonałam techniką repusowania, czyli wybijania dołków o różnych kształtach, raz z jednej, raz z drugiej strony blaszki.

ula1

W oczodoły wstawiłam koraliki bursztynu, a na odwrocie korpusu umieściłam serduszko przypominające o akcji, dla której powstała. Następnie całość spakowałam i posłałam w dalszą podróż.

ula
Radośnie dziękuję licytującym i życzę, aby naszyjnik długotrwale cieszył właścicielkę.

Ula Jurkiewicz

Przystanek II

To było piękne, słoneczne popołudnie, gdy z drżeniem i ogromnymi emocjami otwierałam małą paczuszkę od Uli. Już wiedziałam co to jest… przyleciała do mnie mała srebrna sowa ♥. Trzymała się kurczowo gałązki i patrzyła na mnie swymi mądrymi, bursztynowymi oczami. I co tu teraz począć z tą sową?Zaczęłam się zastanawiać z czym kojarzy mi się ten ptak. Sowa to mądrość, sowa to noc, ale sowa to też drzewa, zielone drzewa…

sylwia11

… i czym prędzej przelałam swoje myśli na kartkę. Najpierw powstał szkic, a potem nastało to, co najprzyjemniejsze – praca z glinką srebra 🙂

sylwia12

Obok sowy pojawiły się liście z zielonymi kamieniami, które podkreślają kolor oczu ptaka. Od tej chwili sowa siedzi na gałązce bzu i szuka kolejnej artystki, która dalej będzie tworzyć wokół niej baśniowy świat.

Sylwia Stawowska

cdn.

Share

2 Komentarzy do Srebrny wędraś – przystanek I i II

  1. […] W ostatnim wpisie towarzyszyliśmy narodzinom sówki w pracowni Uli. Zajrzeliśmy też do Sylwii, która otoczyła ptaszynę gałązką bzu z kroplami zieleni. Dziś nadeszła pora, byśmy poznali dalsze losy naszego wędrującego naszyjnika. […]

  2. […] u Uli, Sylwii, Marty i Ani nasza sówka pięknie się prezentuje pośród listowia, a grzybki dodatkowo […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *